Od Lei

   Tego dnia postanowiłam nie zaprzątać sobie głowy tym co stało się poprzedniego wieczoru. Trudno było mi wyrzucić tego tajemniczego faceta z głowy. Pierwszy raz nie mogę odpuścić, jednak chodzenie do tego samego klubu w kółko wydawało mi się co najmniej śmieszne i żałosne.
  Gdy szłam ciasną uliczką z jasnej cegły zastanawiałam się czy on tam się zjawi jeszcze raz, czy może spotkam go właśnie tutaj.
  Palnęłam się w głowę i przewróciłam oczami.
-Co Ty z sobą robisz dziewczyno...? - szepnęłam sama do siebie biorąc głęboki wdech.
  Wychodząc z uliczki prosto na ruchliwe ulice stojące jak zwykle w korku o tych godzinach, wpadłam w tłum ludzi. Wleciałam na dziewczynę idącą z kawą, wyraźnie się gdzieś spieszyła. Była ubrana bardzo ładnie, skórzana kurtka kończąca się przed biodrami, ciemne jeansowe spodnie, biała koszulka. Spojrzałam na nią zestresowana. Takich sytuacji zdarzało mi się powtarzać ciągle, zawsze z głowa w chmurach...
-Choleraaaaa...! - zaklęła dziewczyna głośno.
-Przepraszam... o matko... - nie mogłam się wysłowić więc paplałam bez sensu parę sekund do póki dziewczyna mi nie przerwała.
-Zdarza się... ale uważaj jak chodzisz... przepraszam, ale się spieszę... wiesz może gdzie tu dojadę do Agencji...
-Tak, pewnie... Zaprowadzę cię.
-Dzięki... tylko bardzo się spieszę...
-Spoko, ja i tak nie mam nic do roboty... - uśmiechnęłam się zestresowana. - Naprawdę przepraszam za bluzkę...
-Nic się nie stało, nie wychodzę w niej na pokaz ani na sesję...
-Jesteś modelką?
-Tak, właściwie... dopiero zaczynam...
-Ekstra...! Tez jako dziecko chciałam być modelką do póki nie zaczęłam robić wszystkiego po trochu i marzenia o tej karierze poszły w zapomnienie...
-Wszystko po trochu? Co masz na myśli?
-Tu i tam... kelnerka, dostawca pizzy... przyziemne prace... pracowałam jako sekretarka w jednej z hiszpańskich agencji... Jestem tą z głową w chmurach, nie wiem co chcę robić. A Ty nie stresujesz się np w bieliźnie czy nago pozować?
-Nie zdarzyło mi się, ale myślę, że jeśli chcę zrobić karierę to... no wiesz.
-Fajne masz podejście. No, to tutaj. Autobus masz za minutę, dalej dasz radę.
-Tak, po prostu nie znam wszystkich ulic i.... no...
  Zaśmiałam się.
-W porządku, to zrozumiałe. Jakbyśmy kiedyś na siebie wpadły tym razem bez oblewania kawą czy czymś innym to... jestem Lea.
-Olivia.
-Powodzenia. - mrugnęłam do niej i poszłam swoją drogą do domu.
  Kiedyś trzeba się pokazać...