Od Lei

  Stałam w łazience w klubie poprawiając makijaż. Było dużo ludzi, piątkowy wieczór, wiec nawet turyści zawitali. Pomalowałam usta, poprawiłam włosy i spojrzałam w lustro.
  Jest dobrze.











Wyszłam z łazienki i pognałam na parkiet do Jaquela, Violette i jej przyjaciół. Część tylko kojarzyłam z twarzy, reszta była mi obca. Jak to Violette, jej znajomości nie znają granic. Zawsze kontaktowa, bezpośrednia osoba znajdzie nowe przyjaźnie. Gdziekolwiek jest.
  Gdy szalałam na parkiecie z całą resztą poczułam na sobie czyjś wzrok. A nigdy mi się sie ''wydaje''. Nigdy się nie mylę.
  Oglądałam się dyskretnie i dojrzałam faceta. Miał ponad 20 lat, był przystojny. Coś mnie w nim przyciągało. Dlatego, że jego wzrok sam w sobie był tajemniczy. Jego uroda wyglądała na jedną wielką zagadkę. Lubiłam takie osoby, intrygowały mnie. Nie potrafiłam się oprzeć. Nie odrywałam wzroku, można powiedzieć, że praktycznie dla niego tam tańczyłam. Jakbym nie była sobą.
-Chodź się napić! Twoja przerwa za długo trwa! - krzyknęła mi nagle do ucha Violette a ja wzdrygnęłam się i przestałam tańczyć.
  Pociągnęła mnie za rękę, ruszyłam więc za nią. Minęłam go, moje nogi były jak z waty. Obejrzałam się za nim myśląc, kim jest ten facet. Nigdy wcześniej nikogo takiego nie spotkałam. Jest stąd? Może zza granicy? Inny kraj? Na Paryżanina na pewno nie wygląda...
  Stanęłam niedaleko niego. Spuściłam wzrok na kolejkę szotów lanych przez barmankę. Wypiłam na raz co miałam i skrzywiłam się. Barmanka podeszła do tajemniczego faceta, zaraz do niego dosiadł się - zdaje się - jego kolega. Gumowe ucho mi się włączyło i nie omieszkałam podsłuchać parę zdań. Zamówiłam piwo.
-Co podać? - spytała barmanka.
-Swój numer. - błysnął zębami ten obok.
-Dean... - upomniał go ten tajemniczy.
-No co? Sammy, nie udawaj, też Ci się podoba.  - zaśmiał się.
  Barmanka była widocznie podekscytowana tanim tekstem na podryw i wpatrywała się w tego Deana jak w obrazek. Ja natomiast w tego drugiego. Gdy znów na mnie spojrzał spuściłam wzrok, zaniemówiłam. Gdyby nie Jaquel dalej tkwiłabym tam w bezruchu.
-Pijemy! Mamy miejsca VIP! - przekrzyczał muzykę i pociągnął mnie na strefę.
  Dzisiaj wszyscy mną kierowali. Jak nigdy. Zawsze ja dawałam rozrywkę, plan zajęć na imprezę. Ja rozruszałam grupę. Tym razem byłam wmurowana w ziemię. Pierwszy raz przez faceta. Do tego stopnia.
  Gdy zaczęłam pić więcej traciłam kontrolę. Znów. I gdy wiedziałam, że czas przestać postanowiłam wrócić do domu. I zawinęła się cała ekipa, może nieliczni zostali. Dziś spałam u Violette.
  Od momentu tracenia nad sobą kontroli nie pamiętam, żeby moje oczy spotkały więcej tajemniczego, intrygującego faceta.
 
  Poranek był ciężki. Violette pożyczyła mi jakieś ciuchy na przebranie. Weszła do salonu gdzie siedziałam od dobrych paru godzin i wpatrywała się we mnie dłuższy czas.
-Co? - zaśmiała się pijąc zimny sok z lodówki.
-Pamiętam stamtąd faceta... siedział obok nas. Wtedy przy barze. Zamawiałam piwo, barmanka zaraz po nas podeszła do niego... i jego kumpla.
-Tam nikogo nie było, musiałaś mieć niezłą fazę. - uśmiechnęła się szeroko.
-To nie jest zabawne, naprawdę to było dziwne. Ciągle na mnie spoglądał... był... inny...
-Obok nas siedziały dziewczyny, Lea. Nicki, Jessica i Diana... no i jej chłopak Jeff. To były wszystkie siedzenia obok baru. Siedziały tam cały czas, całą imprezę. Ogarniały Jeffa. - odparła lekko zdziwiona.
-Co...? Naprawdę go widziałam! I jego kumpla. Deana...? Naprawdę ich widziałam. - spoważniałam.












-Wydawało ci się. Byłaś ostro pod wpływem alkoholu...
-Wtedy jeszcze byłam trzeźwa... - złapałam się za głowę.
  Zastanawiałam się tylko, co do cholery to miało znaczyć. To się działo, widziałam go. Widziałam tego mężczyznę i jego kumpla. Tylko... kim oni byli i czemu nikt ich nie widział...? Może to Violette była zbyt pijana by ich widzieć? Piła od początku? Ciekawe co na to Jess i Diana. One nigdy nie piją, były na pewno trzeźwe... muszą coś wiedzieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz