Od Olivii

Stałam od dobrych kilkunastu minut przed drzwiami usiłując się dostać do środka. Poirytowana zerkałam na zegarek. Miałam się stawić w godzinach 18-20 i stawiłam się, a właściciel nie raczył otworzyć mi tych cholernych drzwi. Pięknie zaczynałam od samego początku.
Postanowiłam dać mu jeszcze dwie minuty, a potem nie ściągać palca z dzwonka póki drzwi nie zostaną mi otwarte. Tata przelał pieniądze - ciężko uzbierane przeze mnie - już miesiąc temu, więc pokój był prawnie mój przez najbliższe dwa miesiące. Chyba że zdecydowałabym się przedłużyć umowę - ale z takim traktowaniem zastanawiałam się czy nie zmienię po tym okresie swojego lokum.
Nagle usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam spędzić pierwszej nocy w tym mieście pod wieżą Eiffla.
Drzwi się otwarły, a w progu pojawił się wysoki jegomość, na oko po czterdziestce obcięty prawie na zero. Zilustrował mnie od stóp do głowy i wypuścił mi prosto twarz dym z papierosa, którym się przed chwilą zaciągnął.
- Nowa? - spytał lekko zniekształconym głosem od dymu.
Patrząc na jego tatuaże i umięśnione ręce lekko struchlałam. Wyobrażałam sobie miłą, starszą gospodynię o dobrodusznym wyrazie twarzy oferującą mi na wejściu herbatę i słodkie babeczki.
No cóż. Przeliczyłam się jak zwykle.
- Olivia Benitez - przedstawiłam się i niechętnie wyciągnęłam dłonią.
Gospodarz pochwycił ją po chwili i złożył na niej soczysty pocałunek. Lekko się wzdrygnęłam.
- Mów mi Gael - mrugnął - Wejdź. Wezmę twój.. bagaż - zerknął na małą torbę ze zdziwieniem przepuszczając mnie do środka.
Wchodząc w głąb domu dyskretnie wydarłam wierzch dłoni o spodnie. Potoczyłam wzrokiem po wnętrzu. Staroświeckie meble, żółte zasłonki, liczne obrazki - czyli otoczenie które sobie wyobrażałam. Ale bez miłej, starszej gospodyni.
- Proszę proszę tymi schodami na górę - wskazał mi idąc za mną - tu jest łazienka, a tam kuchnia. Na górze jest tylko prysznic, bo ubikacja nie działa.  A tu pokój w którym będziesz odtąd mieszkać ze swoją współlokatorką.
Współlokatorką? Zaskoczona już otwierałam usta, gdy Gael o tworzył przede mną drzwi.
Moja wspomniana współlokatorka o której nie miałam pojęcia rozpierała się nonszalancko na niezasłanym łóżku, popijając wino z rozbawioną miną. Zilustrowała mnie i po chwili mrugnęła do Gaela. Nie uszło mojej uwadze, że dyskretnie poprawiła ramiączko stanika.
- Cześć - bąknęłam i podeszłam do niej z wyciągniętą dłonią.
Patrzyła się na nią przez dłuższą chwilę z aroganckim uśmieszkiem, jakby zastanawiając się czy mi ją podać i jakby idealnie wyczuwając moment w którym miałam cofnąć rękę, ta poddała mi swoją.
- Julie, skarbie.
- Olivia - mruknęłam i cofnęłam się niezgrabnie zerkając na swoje łóżko stojące naprzeciwko jej.
- Tak tu będziesz spała - parsknęła śmiechem jakby z zarezerwowanego tylko dla siebie żartu.
- Nie wiedziałam że będę miała współlokatorkę.
- Ja też nie wiedziałam - mrugnęła - Ale widzisz Gael chce na wszystkim zaoszczędzić.
- Julie nie rób ze mnie skąpca - odparł - Biedna Olivia jeszcze się wystraszy. A ma się czuć jak w domu, nieprawdaż?
- W takim razie zostaw nas same. Pomogę jej się rozpakować, a przy tobie czuje się skrępowana.
Otwierałam usta by grzecznie zaprotestować, ale gospodarz uśmiechnął się porozumiewawczo i zniknął.
- Mała ta twoja torba - rzuciła od razu Julie - bagaż ci nie doleciał.
- Nie - mruknęłam pod nosem czując, że się czerwienie.
Dziewczyna od razu to spostrzegła.
- Nie przejmuj się. Ja gdy zaczynałam też nie miałam wiele.
- Zajmujesz się modelingiem? - rozbłysły mi oczy.
- A myślisz, ze dla kogo Gael wynajmuje te pokoje? - parsknęła - Mieszkają tu jeszcze 2 dziewczyny, które są obecnie na wyjeździe.
- Masz już jakieś poważne zlecenia?
- Kochana gdybym nie miała to by mnie tu raczej nie było - odparła - A ty w jakiej agencji będziesz startować?
- Elite - odpowiedziałam z dumą.
Gwizdnęła.
- Dobry start. Porządna agencja, ale jak każda - ma swój tor działania.
- To znaczy? - uniosłam brwi.
- Dowiesz się wkrótce - uśmiechnęła się tajemniczo i podeszła do szafy - Miło się gawędzi, ale trzeba się zbierać. Dziś piątek. Idziemy ze znajomymi się zabawić. Może dołączysz?
- Emm.. Następnym razem - odparłam niezgrabnie - Jestem trochę.. zmęczona, sama rozumiesz.
Pokiwała głową.
- Oczywiście. No to następnym razem. Może nawet jutro? - mrugnęła do mnie i wyszła z pokoju zapewne do łazienki.
Parę godzin później leżąc w ciemności w łóżku i nasłuchując odgłosów zabawy zza okna żałowałam, ze nie zgodziłam się na jej propozycje. Od razu jednak przypominałam sobie, że jutro idę do agencji i muszę wyspać, żeby dobrze wyglądać. Zamknęłam oczy. Będzie jeszcze niejedna okazja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz